- Przepraszam czy mogłabyś mi powiedzieć gdzie tu jest łazienka? - zapytała dziewczyna o blond włosach.
Znałam ją . Może nie osobiście, ale znałam. Jest to jego dziewczyna. Jane Smith. Długonoga, blond piękność. Zresztą co się dziwić, mój przyjaciel zawsze miał jakąś taką słabość do blondynek. Nie ważne czy naturalnych czy tych farbowanych to nie miało najmniejszego znaczenia.
- Tak. Jak wyjdziesz to drugie drzwi na lewo po drugiej stronie. - powiedziałam kołysząc dziecko na rękach. Nadal płakało. Może nie tak bardzo jak wcześniej, ale płakało.
- Może ci jakoś pomóc? - zapytała spoglądając na Merci.
- Dziękuję za fatygę, ale dam sobie radę. - obdarzyłam ją niezbyt miłym spojrzeniem. Chciałam, żeby stąd wyszła, bo emocje po prostu rozsadzały mnie od środka.
- Dobrze w takim razie ja też dziękuję ...
- Lotte - odpowiedziałam na jej niedokończone zdanie.
- ... Lotte - powiedziała kończąc co zaczęła. - miło było cię poznać - odwróciła się i wyszła.
Przewróciłam oczami i spojrzałam na Merci, która sobie już smacznie spała w moich ramionach. Byłam zmordowana tym całym dniem. A myśleć, że to się będzie ciągnęło przez jeszcze kilka miesięcy. Chyba nie dam rady.
Westchnęłam i ułożyłam Merci w wózku. Postanowiłam pozbierać wszystkie przybory do jednej ze skrzyni, która była do tego zarezerwowana. Wkładałam po kolei grzebienie, szczotki, suszarkę, lakiery etc.
Do pokoju wszedł Jaymi.
- No Lotte trzeba się zbierać.
- Wiem, wiem. Za ile jedziemy? - podniosłam na niego wzrok.
- Za godzinę wyjeżdżamy.
- Dobrze. - posłałam mu uśmiech. Zmęcznie dawało we znaki. Postawiłam skrzynię na korytarzu przed pokojem. Do plecaka schowałam swoje pojedyńcze rzeczy i rzeczy Merci. Przewiesiłam plecak przez ramię i wyprowadziłam wózek na zewnątrz. Zamknęłam za sobą pokój poprzednio gasząc światło. Ruszyłam w stronę tylnego wyjścia gdzie znajdowały się autokary.
- Daj to ci pomogę - powiedział George, który pojawił się tuż obok mnie. Złapałam za wózek z przodu, a chłopak złapał go z drugiej strony. Wnieśliśmy go do środka.
- Dziękuję - posłałam mu słaby uśmiech.
- Proszę bardzo. Jutro mamy wolne, ale jedziemy już na miejsce, żeby móc się tam rozejrzeć.
- Dobrze - odparłam - a teraz cię przepraszam, ale Merci mnie wymęczyła do tego stopnia, że usypiam na stojąco.
- Jasne już idę. Dobrej nocy Lotte. - chłopak podszedł do mnie i pocałował w czoło.
- Dobranoc George - pomachałam mu i odwróciłam się w drugą stronę.
Otworzyłam drewniane drzwiczki, które dzieliły autobus na dwie części. Wyjęłam Merci z wózka i przeniosłam ją do kojca, które było wstawione na potrzeby małej. Przykryłam ją kocykiem, a potem sama położyłam się w dość nie wygodnym łóżku. Musiałam wytrzymać te kilka godzin jazdy, potem miałam zamiar położyć się w hotelowym łóżku i spać ile mi to będzie dane. Moje powieki powoli opadały ze zmęczenia. słyszałam jeszcze jak ktoś chodzi po autokarze. za pewnie był to kierowca i Kate. Kate jest nauczycielką śpiewu. Sprawiała wrażenie osoby, która krzyczy na każdego, ale w rzeczywistości była naprawdę miła. Ma 44 lata jednak jej styl ją odrobinkę postarza. Merci uwielbia spędzać z nią czas. Jest dla niej jak babcia. Zresztą sama zastępuje mi matkę z którą nie widziałam się już dłuższy czas. Słyszałam jak drzwi się otwierają, a do nich wchodzi kobieta. wzięła coś z szafki i wyszła do drugiego pomieszczenia. Podczas trasy dzieliłam z nią autokar. Usłyszałam silnik pracującego już pojazdu. Sprawił on to, że szybko usnęłam.
*
Kolejne dni mijały, a trasa po Wielkiej Brytani powoli zbliżała się ku końcowi. Za trzy dni miała się odbyć gala Brit Awards. Chłopcy byli nominowani w kilku kategoriach, ale na szczęście nie występowali. Miałam dzień wolnego. Postanowiłam spędzić go u rodziców.
Zajechałam samochodem na posesję moich rodziców. Odpiełam Merci z pasów bezpieczeństwa i wyjęłam ją na zewnątrz. Postawiłam ją na ziemi i chwiciłam za rączkę.Zapukałam do drewnianych drzwi i ze zdenerwowania przygryzłam wargę. Drzwi za chwilę się uchyliły i dostrzegłam w nich swoją mamę. W ręce trzymała ścierkę i wycierała dłonie.
- Erin! - krzyknęła, że się skrzywiłam od jej głosu. Miała taki piskliwy głos, że po 10 minutach jej gadania uszy same odlatywały.
- Mamo - uśmiechnęłam i przytuliłam się do niej.
- Ooo, a tu kogo mamy? - spytała oddalając się ode mnie i spoglądając na moją córkę - Ale już wyrosłaś Merci - kucnęła przy niej i dźgnęła delikatnie w brzuszek na co mała się zaśmiała.
- Możemy wejść? - zapytałam niepewnie.
- No pewnie ty się jeszcze pytasz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Otworzyła szerzej drzwi i gestem ręki zaprosiła nas do środka.
Weszłam w głąb. Zdjęłam swoje buty i siwy płaszczyk. Mama w tym czasie rozebrała Merci. Chwyciłam ją za rączkę i poszłam do salonu. Ujrzałam tam ojca.
- Cześć tatku - powiedziałam zatrzymując się na środku. Wyjrzał za gazety, którą właśnie czytał.
- Och Erin jak ja cię dawno nie widziałem. - odpowiedział wstając ociężale z fotela na którym siedział. Szczerze muszę przyznać, że mu się troszkę przytyło od mojej ostatniej wyizyty. Powitałam się z nim dość długim uściskiem. Kiedy zostałam już uwolniona przyniosłam Merci pudełko z zabawkami, które stało sobie w moim starym pokoju. Wysypałam je na dywanie w salonie i zostawiłam ją pod opieką mojego ojca. Poszłam do kuchni, gdzie mojaj mama szykowała obiad.
- Pomóc ci w czymś? -spytałam stając obok niej.
- Jak chcesz kochanie to możesz nakryć do stołu, tylko uprzedzam, że dziś będzie nam, aż potrzebne, aż siedem zastaw.
- Siedem? Po co tyle?
- Będziemy mieli gości - powiedziała tylko tylem, bo gdy próbowałam się dowiedzieć czegoś więcej zbywała mnie zwykłym "Zobaczysz"
Nakryłam stól, a potem zrobiłam coś do zjedzenia dla Merci. Tata ją nakarmił i następnie uśpił. Zaniósł ją do mojego starego pokoju oi drzwi zostawiłuchylone w razie gdyby mała się obudziła. Zbierałam zabawki w salonie, gdy usłszałam dzwonek do drzwi. Tata wyszedł, aby otworzyć drzwi i jak przypuszczam przywitać naszych gości.
- Dzień Dobry Jonny - usłyszałam męski głos.
- Dzień Dobry Robin, Anne - usłyszałam. Zaraz co Anne?!
- Dzień Dobry Proszę Pana - odezwał się kobiecy głos.
- Dzień Dobry Gemma - zwrócił się mój ojciec - Harry - zwrócił się do kolejnej osoby.
- Dzień Dobry Proszę Pana - usłyszlam ochrypły głos.
- No kurwa - zaklęłam cicho pod nosem - Tylko tego brakowało.
Skończyłam składanie zabawek i podniosłam się do pozycji stojącej.
- Zapraszam - powiedziała moja matka.
Do pokoju weszło rodzeństwo Styles, panni Anne i pan Robin, a za nimi moi rodzice.
- Dzień Dobry - powiedziałam przybierając radosny wyraz twarzy.
- Erin? - spytała niepenie pani Anne
- Erin?! - krzyknęła Gemma
- Tak. Możecie mi powiedzieć dlaczego tak wszyscy na mnie reagujecie? - spytałam spoglądając po wszystkich tu zebranych.
Nagle poczułam parę obejmujących mnie ramion.
- Jak ja cię dawno nie widziałam - powiedziała dalej mnie przytulając - Przemalowałaś włosy - spojrzała na mnie z wyrzutem.
- To chyba dobrze no nie?
- Nie? Miałaś takie ładny kolor.
- No cóż on chyba nie był moim ulubionym. - prychnęłam.
- Siadajcie do stołu - powiedziała moja mama.
Wszyscy zasiedliśmy do stołu. Podczas spożywania posiłki każdy prowadził rozmowę. Spoglądałam ukratkiem na Harrego. Był uśmiechnięty. Zresztą on rzadko kiedy się smuci.
- Erin, a ty czym się teraz zajmujesz, gdzie mieszkasz? - zapytał pan Robin.
- Mm.. mieszka w Londynie, a pracuję jako stylistka. - odparłam nakuwając na widelec brokułę.
- A mogę wiedzieć u kogo? - odezwał się Harry.
W duchu przeklęłam, że on musi mnie o co kolwiek pytać.
- Dla jednego z zespołów. Byłeś niedawno na ich koncercie. - powiedziałam
- Union J?
- Tak - odpowiedziałam krótko.
Nagle po domu rozniósł się płacz dziecka. Wszyscy popatrzeli na siebie zdekoncentrowani. No to teraz wszystko wyjdzie na jaw. Przeklinałam się w duchu, że akurat dzisiaj sobie ubzdurałam tan wyjazd. Ehh.
*
Miał być dłuższy, ale stwierdziłam, że podzielę go na dwie części. Rozdział mi się nawet podoba, błędów nie powinno być. Śmieszy mnie trochę ta wymiana zdań z Dzień Dobry, no ale ok.
Zrobiłam również zwiastun, który nie wyszedł perfekcyjnie, ale mi się podoba. https://www.youtube.com/watch?v=cRdxVPVUbS4
To tyle ode mnie i do następnego xx
Dlaczego przerwałaś w takim momencie ? ja chcę już kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie. Trafiłam tu przypadkiem, ale wydaj mi się, że jednak zostanę na dłużej. No i przerwałaś w takim momencie! Jak mogłaś ;P
OdpowiedzUsuńDlaczego w takim momencie przerwałaś? Jestem bardzo ciekawa reakcji Hazzy gdy zobaczy to dziecko.Dodaj szybko nową notkę Paula :P
OdpowiedzUsuńZwiastun bardzo mi się podoba, jak również jestem bardzo ciekawa, jak zareaguje Harry, gdy zobaczy Merci :3 Mam nadzieje, ze szybko dodasz kolejny rozdział :) Ale przerwać w takim momencie ! No ughhh xd
OdpowiedzUsuń~ Sty