- I raz, dwa, trzy, cztery.. - na sali można było usłyszeć donośny głos pani Harper. Pani Harper to kobieta po pięćdziesiątce, jednak jak na swój wiek jest bardzo sprawna. Ma idealną figurę, a jej twarz ukazuje zmarszczki tylko kiedy się uśmiecha. Czyli nie za często. W młodości była świetną tancerką lecz niestety musiała zakończyć to po tym jak dostała poważnej kontuzji kolana. Teraz była tylko choreografką. Dość wymagającą choreografką.
- Stop, stop, stop! - krzyknęła wymachując rękoma. - Macie się skupić i nie mylić kroków, bo wyglądacie jak tańczące kurczaki - westchnęła - Samuel, Ave, Zoe, James i Mercedes proszę chodzcie do przodu.
Ugh nienawidziłam jak ktoś się zwracał do mnie pełnym imieniem, bo zawsze jak się przedstawiałam otrzymywałam odpowiedz "O! To jak ten samochód." Z kolei jak przedstawiałam po prostu Merci to ludzie się mnie pytali za co dziękuję. Ugh, głupi język francuski. - Dobra dzieciaki zrobcie to dobrze i będziecie wolni. I raz, dwa, trzy, cztery... - zaczęła liczyć, a z głośników popłynęła muzyka. Nogi od razu zaczęły wykonywać poprawne ruchy. Dałam się ponieść muzyce. Pięć minut pózniej skończyliśmy próbę. Poszłam do szatni dla dziewczyn i od razu pobiegłam pod prysznic. Przebrałam się w swoje ciuchy, a swoje getry wraz z bluzką schowałam do mojej torby. Wyjęłam telefon, gdy zamykałam swoją torbę. Odblokowałam komórkę i się przeraziłam. Na wyświetlaczu widniało siedem nieodebranych połączeń od "Mama". O nie na śmierć zapomniałam. Miałam pomóc jej w stworzeniu tej całej nowej kolekcji. O cholera nie żyje. Wybiegłam z szatni rzucając dziewczynom zwykłe "pa" i wyleciałam jak torpeda z budynku. Wsiadłam do swojego Mercedesa (Hyy czujecie ten sarkazm?) i odjechałam z parkingu. Nie wiem co poniosło mojego ojczulka, aby sprawić mi taki prezent na osiemnaste urodziny, no ale dobra. Przynajmniej nie muszę jeździć komunikacją miejską, albo chodzić wszędzie pieszo. Jechałam pod dom mody przekraczając kilkakrotnie prędkość. Mam nadzieję, że policjanci mają teraz jakąś przerwę czy coś. Wjechałam do podziemnego parkingu i zaparkowałam jak najbliżej drzwi wejściowych. Wysiadłam i zakluczyłam drzwi. Poprawiłam torebkę na swoim ramieniu i popędziłam w stronę wind. Gdy usłyszałam charakterystyczne piknięcie weszłam do jednej z nich. Wcisnęłam dziesiąty numer i jechałam na samą górę. Muzyka lecąca w pomieszczeniu zamiast ukajać moje nerwy jeszcze bardziej nimi targała. Winda zatrzymła się, a drzwi w ślamazarnym tępie otworzyły się. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę biura mojej mamy. Przywitałam się z rudowłosą recepcionistką zwykłym "dzień dobry" i podeszłam do drzwi na których widniało imię i nazwisko mojej mamy. Wzięłam głęboki oddech i podniosłam rękę w celu zapukania. Chciałam uderzyć w drewnianą powłokę, ale zamiast w nią uderzyłabym w twarz mojej mamy.
- Mercedes Foster jesteś jak zwykle spóźniona. - była zła. Wiedziałam to. Zwykl jak taka jest to pojawia jej się zmarszczka na czole.
- Mamo, ja ci to mogę... - nie dała mi dokończyć.
- Mercedes słyszałam to już nie jeden raz. Nie możesz do cholery żyć samym tańcem, bo to ci gówno da! - wrzasnęła wciągając mnie do jej biura.
- Jakoś tańczę już od bardzo dawna i ci to, aż tak nie przeszkadzało! - krzyknęłam.
- Nie podnoś na mnie głosu! - machnęła rękoma. - Ja wiem najlepiej co dla ciebie dobre.
- Boże kochany mamo ty nic o mnie do jasnej cholery nie wiesz! Nie ty mnie wychowałaś tylko tata! Ty wolałaś dążyć do nie wiadomo czego niż zainteresować się własną córką! Daj mi kurwa żyć po swojemu! - uniosłam się, co tylko spowodowało to aby moja własna matka mnie spoliczkowała.
- Mercedes ja.. - nie dałam jej skończyć. Moje oczy się zaszkliły nie tyle z bólu fizycznego lecz psychicznego.
- Daruj sobie. - prychłam i wybiegłam z pokoju.
Darowałam sobie windę zaczęłam zbiegać schodami. Słyszałam nawoływania recepcjonistki i mamy. Mamy, pff ja już nawet nie wiem kim ona dla mnie jest.
*
Dzień Dobry Wieczór czy jak kto woli. Many pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że nie jest strasznie chujowy. Nawet nie jestem pewna czy ktoś to czyta i nie wiem czy jest sens pisania drugiej części jak nikt jej nie będzie czytać.
P.S Co sądzicie o bohaterach?